Jak zabić chorą rybę akwariową? Prędzej czy później staniecie przed tym problemem i zaczniecie szukać informacji na ten temat tak jak i ja to zrobiłem. Poniżej opiszę co znalazłem i co ostatecznie ja wybrałem.
Czy zabijać chorą rybę?
Po pierwsze staramy się zdiagnozować chorobę. Po drugie wiele chorób jest wyleczalnych i często nie są zaraźliwe. Po trzecie wiele chorób można leczyć w zbiorniku głównym i nie potrzebujemy oddzielnego zbiornika do kwarantanny.
“Zanim zaczniemy rozważać możliwość zabicia ryby trzeba powalczyć o jej życie”
Oczywiście jeżeli okaże się, że potrzebujemy zbiornika do leczenia, do kwarantanny a go nie mamy to też nie spisujemy ryby na straty. Tak sobie myślę, że dałbym radę, przynajmniej przez dłuższy czas, starać się ratować rybę w dużym plastikowym pojemniku na ubrania. Potrzebowałbym małej pompki za tak zwane kilka złotych a grzałkę to wykorzystałbym z mojego zbiornika głównego. Tnąc maksymalnie koszty potrzebowałbym tylko tej pompki z napowietrzaniem. No i lekarstw. Ale to jest oczywistość.
Jeżeli zdiagnozowaliśmy chorobę śmiertelną lub chorobę, która jest śmiertelna przy pojawieniu się danych objawów (przed pojawieniem się była wyleczalna) to pozostaje nam tylko prosty wybór. Pozwolić rybie samej umrzeć czy skrócić jej cierpienia.
Dlaczego warto zabić chorą rybę akwariową?
Są trzy powody. Pierwszy jest bardziej uczuciowy a pozostałe dwa są czysto merytoryczne.
Osobiście nie chciałbym patrzeć na dogorywającą rybę. Patrzenie na męczarnie zwierzęcia nie jest według mnie właściwe. Sam w swoim życiu miałem kilka podobnych sytuacji. Skróciłem cierpienie mojego ukochanego psa i kota. W przypadku tych większych zwierząt łatwo mogłem określić granicę pomiędzy czasem w miarę normalnego funkcjonowania zwierzaka i czerpaniem przez niego radości z życia a czasem kiedy każdy oddech stawał się męczarnią. Bardzo trudna decyzja, bardzo osobista, bardzo bolesna.
W przypadku ryby tego nie wiemy. Możemy tylko starać się wnioskować w jakiej jest kondycji. W przypadku mojej rybki (Hyphessobrycon megalopterus) w sumie już pływała w najspokojniejszym miejscu. W zasadzie nie pływała a zawisła w toni wody. Nie reagowała na pokarm. Puchła. Jej kontury się rozmywały. Doszedłem do wniosku, że już nie ma co czekać.
Po wyciągnięciu ryby przyjrzałem się jej w słoiku. By się ostatecznie upewnić. Widok wypadniętego oka mnie ostatecznie przekonał.
Drugi powód to obawa. Nie o pozostałą obsadę z powodu pływania w akwarium chorej ryby (w tym przypadku choroba nie była zagrożeniem dla innych ryb). Bałem się, że ryba zdechnie i będzie się gdzieś rozkładała w zakamarkach akwarium. I to mogło stanowić problem.
Trzeci powód (ten mnie nie dotyczył) to przebywanie w akwarium chorej ryby, która może zarażać inne. Tu w ogóle nie ma co się zastanawiać. Walczymy o życie pozostałej obsady aczkolwiek może się okazać, że jest za późno i zaczął się moment gdzie co kilka dni będziemy wyciągać martwą rybę aż do wybicia całej obsady przez śmiertelną chorobę.
Jak zabić chorą rybę akwariową?
Przeszukując Internet znalazłem kilka powtarzających się pomysłów. W mojej ocenie większość z nich jest niehumanitarne. Omówię każdy z nich po kolei:
- Zabić chorą rybę akwariową przez (za) silne ogłuszenie – wrzucić rybę w worek i tłuc nią o stół lub inną twardą powierzchnię. Jak dla mnie to sposób nie gwarantujący zabicia ryby a już na pewno nie gwarantuje zrobienie tego w sposób humanitarny. Zresztą wizja jak macham tak workiem mnie odrzuca.
- Zabić chorą rybę akwariową przez odcięcie głowy. Skuteczne. Wobec ludzi też. W ten sposób można skrócić cierpienie ryb o różnych wielkościach. Upatruję w tym dwie przeszkody. Nie każdy jest w stanie ot tak odciąć głowę zwierzęciu w sposób prawidłowy. Jeżeli masz się zawahać i tylko zranić rybę to odrzuć ten pomysł. Tu trzeba zdecydowania. Kolejnym problemem jest utrzymanie ryby w ręku czy w czymś innym by dokonać dekapitacji. Nie sądzę by było to łatwe i nawet osłabione ryby będą walczyć.
- Wrzucenie chorej ryby do sedesu. Cóż. Dla mnie jest to niewyobrażalne, że można żywe zwierzę wrzucić do sedesów. No ale okazuje się, że dla innych jest. Jest to oburzający sposób.
- Modyfikacja tego pomysłu: bardzo silne rzucenie ryby o ściankę sedesu by ją w ten sposób zabić i później spuścić wodę. Jest to połączenie reklamówki z sedesem. Kompletnie nie ufam w skuteczność a jeżeli tak to nadal jest to sposób oburzający.
- Zabicie ryby przez zamrożenie. Nasze lodówki mrożą wolno. Tu nie ma efektu błyskawicznego. Ba, on jest naprawdę powolny. Skazujemy rybę na śmierć w męczarniach – jej tkanki, komórki powoli pękają, rozrywają się. Jest to sposób oburzający.
- Zabić chorą rybę akwariową poprzez “utopienie” jej w alkoholu. Wielu lekarzy zaleca ten sposób. Wyciągamy rybę, wrzucamy ją do małego naczynia z małą ilością wody i dodajemy powoli alkoholu. Ryba wpada w upojenie alkoholowe a gdy stężenie alkoholu przekroczy pewną granicę nastąpi śmiertelne zatrucie alkoholem. Dlatego jest potrzebna mała ilość wody by stężenie alkoholu rosło powoli. Wrzucenie ryby do czystego spirytusu może być bolesne (u nas pali gardło więc u ryby też będzie miało skutki odczuwalne). Jest to sposób wydający się na najbardziej humanitarny. Mankamentem tego sposobu jest to, że nadaje się tylko do małych ryb (np. neon). Przy dużych rybach zostaje dekapitacja.
- Zabić chorą rybę akwariową poprzez zmiażdżenie czyli ryba w worku i przygniatamy ją jakimś dużym ciężarem ewentualnie uderzamy jakimś ciężarem w rybę. Cóż. Wyobrażam sobie, że udało nam się skutecznie zmiażdżyć brzuch nie miażdżąc głowy a więc na chwilę przed śmiercią ryba będzie czuła ogromny ból. Czy to jest dobry sposób? Nie
Zabiłem rybę w alkoholu
Wybrałem ten sposób. Patrzyłem na cały proces i faktycznie ryba na początku pływała, później coraz słabiej by na koniec kompletnie nie okazywać oznak życiowych. Dla pewności słoik odstawiłem na jakiś czas. Gdy upewniłem się, że ryba faktycznie nie żyje wylałem zawartość słoika do sedesu.
Liczę na to, że zrobiłem to prawidłowo tak by najmniej przysporzyć dodatkowego cierpienia rybie. Jest to bardzo smutna czynność i nie życzę nikomu by to przechodził (zabić chorą rybę to nie jest mimo wszystko jak splunięcie). Ale jeżeli staniesz przed tym problemem to wybierz mądrze.