Kupowanie roślin akwariowych w koszyczku. Włóknina czy wata akwarystyczna?

Kupowanie roślin akwariowych w koszyczku. Włóknina czy wata akwarystyczna? Rozróżniamy rośliny in vitro od roślin kupowanych w koszyczkach lub tych po prostu wyciągniętych z podłoża.

W sklepach akwarystycznych zauważyłem, że są sprzedawane głównie rośliny akwariowe w koszyczkach. Jeżeli chodzi o te wyciągane z podłoża to według mnie najgorsza opcja. Raz, że takie wyrywanie osłabia roślinę, a dwa, że zazwyczaj dostaje się mniej sadzonek, rośliny w porównaniu do tych z koszyczka.

Jeżeli chodzi o te rośliny z koszyczka to znów zauważyłem, że większość sklepów używa “dziadostwa” czyli żółtej włókniny (wygląda jak zbita wata budowlana). A jak do tej pory raptem jeden używa waty akwarystycznej (białe paski). A to jest ogromna różnica.

Włóknina czy wata akwarystyczna?

Włóknina to zło. Kupowałem z kilku sklepów rośliny uprawiane w koszyczku z użyciem włókniny i w ani jednym przypadku nie udało mi się pozbyć tego dziadostwa. Jeżeli za mocno grzebię przy korzeniach starając się (delikatnie!!) usunąć włókninę to zawsze dochodzi do uszkodzenia korzeni. Nawet te niewidoczne na pierwszy rzut oka powodują, że z wsadzonej rośliny do akwarium połowa umiera na początku. A druga, ocalała połowa powoli się odbija.

Jeżeli chodzi o watę akwarystyczną to kupowałem w tym jednym sklepie kilka razy rośliny i za każdym razem mam 100% skuteczności w rozebraniu z otoczki rośliny. I za każdym razem roślina się szybko przyjmuje do podłoża. I za każdym razem mam błyskawiczne wzrosty takich roślin.

Podsumowując: żółta włóknina to zło a biała wata akwarystyczna to panaceum na nasze problemy z roślinami w akwariach.

Sklepy akwarystyczne a rośliny

Mam wrażenie, że właśnie po tym elemencie widać najlepiej panujące skostnienie i trzymanie się dawnych zwyczajów. Nie wszystkie dawne mądrości są złe ale mamy już wiele nowych, lepszych. I warto się rozwijać tak by nie tylko kasa w bilansie sklepu się zgadzała a także by klient był zadowolony. Zresztą, fakt, że trzy razy wróciłem do tego samego sklepu po zakup kolejnych roślin (ze względu na użytą w tym sklepie technikę hodowli) o czymś świadczy.

No i jeszcze trzeba uwzględnić fakt czystości roślin. Ślimaki inwazyjne to nie jest przyjemna sprawa i w sklepach akwarystycznych z skostniałym podejściem najłatwiej dostać pasażerów na gapę.

Podsumowując ten wątek: naprawdę nie ma sensu się męczyć i jeżeli dany sklep kupuje tak uciążliwe dla klienta rośliny to nie warto tam robić kolejnych zakupów.

Może warto pomyśleć nad kupieniem koszyczków, waty akwarystycznej i roślin in vitro by spokojnie w swoim akwarium wyhodować to co chcemy?

Kupowanie roślin akwariowych – Myśli końcowe

Teraz sobie myślę, że te przestrzeganie w tych skostniałych sklepach by dość szybko wsadzać te rośliny do podłoża ma proste uzasadnienie. One są przyduszone tą włókniną i faktycznie by w końcu padły. Wata jest bardzo luźna i przepuszczająca więc jak dolewamy nawozy do wody to taka roślina dłużej sobie poradzi bez ostatecznego przesadzenia.

Oczywiście nawet te koszyczki z watą to ustrzegamy się przed wsadzeniem rośliny z całym koszyczkiem i tą watą.

Kolejna sprawa to fakt, że jeżeli jestem zmuszony ostatecznie wsadzić roślinę z jakąś ilością włókniny do podłoża, czy to jest neutralne dla mojego akwarium? Wątpię.

No i pluję sobie w brodę cały czas, ze wyrzuciłem koszyczki z kupionych roślin. Mogłem je zachować bo mam ochotę na uruchomienie własnej hodowli.

Ps: postanowiłem zabawić się w skąpego Szkota i nie kupować na Allegro koszyczków za to wykorzystałem koszyczki z kupowanych sałat w dyskoncie. Sałaty w koszyczku dłużej wytrzymują. Opłukałem i były gotowe do użycia. Mankament to to, że są 2x większe ale co tam..

Powiązane artykuły

Komentarze