Padł mi Gupik. Kolejna ryba, która zdechła w moim akwarium. I znów muszę (a nie mam czasu) zabawić się w detektywa. Znaleźć przyczyny. Bo to jest ważne. Mam panikować? Czy wszystko jest w porządku w moim akwarium (np. parametry wody). Czy coś muszę zmienić?
Padł mi Gupik a w zasadzie dwa
Kurczę. Popełniłem pomyłkę w moim ostatnim wpisie (Zdechł mi Kirysek). Jakiś czas temu myślałem, że znaleziony szkielecik poniewierany przez Zbrojniki i ślimaki to ostatnie dowody, że w moim akwarium żył jeden z Kirysków.
O tyle siebie usprawiedliwiam, że to była sama końcówka przy ogonie z resztkami łusek. To co zostało przypominało końcówkę Kiryska Pandy. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu zamiast czterech przedstawicieli tego gatunku widziałem tylko trzech.
Kolejna rzecz na moje usprawiedliwienie to w sumie dobra wiadomość. Mam w końcu w pełni ustabilizowany zbiornik i moje rośliny robią mi dżunglę. Wystarczy tydzień bez przecinek i nie widzę ryb.
Wracając do tematu. Padły mi 2 ryby (wczoraj i dzisiaj) i dopiero przy tym układzie (co mi padło, dlaczego mi padło) puzzle zaczęły w końcu do siebie pasować. No i ciągle widzę radośnie śmigające cztery Kirysy Pandy.
A więc wtedy padł mi Gupik. Samiec. Jest to istotne.
Padł mi jeden ze Skalarów
Znów mi padł Skalar (samiec – istotne). Nie będę się tu rozpisywał o tym fakcie. Wyróżnię jedną rzecz. A w zasadzie dwie. Skalar był cały czarny. Wczoraj pływał już z ledwością dzisiaj wyłowiłem go z akwarium martwego. Istotnym faktem jest jego bladość. Cała czarna, intensywna kolorystyka poszła w niepamięć. Zostały blade łuski. To istotny fragment układanki.
Kolejna sprawa to przyczyna. Prawdopodobnie pęcherz pławny.
Więcej o tym Skalarze napisałem tutaj: Padł mi Skalar.
Padł mi Gupik
Jak już wspomniałem wcześniej, padł mi Gupik. Kolejny. I też samiec. Obecnie już samców Gupika nie mam. Został mi niezły harem samic. Gupik ten nie tyle sam padł co skróciłem mu cierpienia (Jak zabić chorą rybę akwariową?). Dziwnym trafem Skalar, który mi zdechł to prawdopodobnie padł z powodu uszkodzeń pęcherza pławnego. Gupik ten, który co prawda żył ale był to smutny widok prawdopodobnie też miał uszkodzony pęcherz pławny. Kompletnie nie był w stanie utrzymać pozycji poziomej. Częściowo pchany był pędem wody, miał trudności z obraniem i utrzymaniem kierunku.
No i generalnie pływał głową przy podłożu. W skręcie. Cały czas. Jakby dostał kijem baseballowym po głowie i był mocno zamroczony. I wracając do tego ciekawego zbiegu okoliczności to pływał tak od wczoraj. Wczoraj też czarny Skalar miał te nieszczęsne objawy i obrażenia.
Padł mi Gupik – dlaczego?
To już tylko gdybania. Dedukcja (bardzo prawdopodobne, że błędna) po odkreśleniu innych przyczyn i pozostawieniu tych możliwych wskazuje na proste rozwiązanie (proste często są trafne).
Padły dwa gupiki samców. Prawdopodobnie ten pierwszy (jakiś czas temu) był zagoniony na śmierć (częste przypadki w akwariach).
To, że w krótkim czasie padły dwie ryby różnych gatunków ale nadal samce i to, że objawy i obrażenia wskazują na walkę wskazuje na “samoregulację” ekosystemu w moim akwarium.
Oczywiście wina pierwotna jest tylko moja. Słynne przerybienia akwariów się kłaniają (ale to skrót myślowy, bo to jest tak złożony temat, że potrzebowałby głębokiej analizy zagadnienia). A kogo podejrzewam o tą morderczą robotę? Srebrny Skalar. Żarłoczny jak rekin, agresywny jak orka i w porównaniu z rybami kupionymi w tym samym czasie ma duży przyrost. Powiedzmy duży jak wieloryb. I skurczybyk jest inteligentny.
Padł mi Gupik – obserwacja
Nie mam czasu (chociażby z powodu prowadzenia innych stron internetowych) ale muszę go wyskrobać by przyjrzeć się mojemu akwarium. Zwykłe czynności czyli karmienie, przycinki i podmianki to za mało. Zawsze gapiłem się w akwarium i miałem dobry podgląd sytuacji na bieżąco ale ostatnio mam mało czasu i praca mnie przygniata. Cóż. Czas muszę znaleźć. Bo mimo przeprowadzonego śledztwa wykluczyć innych rzeczy nie mogę. A szkoda by było stracić zbiornik.