Sklepy akwarystyczne – wrażenia i problemy klienta. Część 1. Opiszę tu swoje przygody bez podawania nazw i adresów sklepów. Otwieram nowy cykl związany z zmianami w ocenach sklepów akwarystycznych.
Jestem malutki
Podjeżdżam pod sklep. Z daleka widzę otwarte drzwi a przez drzwi widzę, że starszy mężczyzna siedzący za ladą trzyma sobie wygodnie nogi na blacie. Wchodzę. Maszyna teleportacji zaczyna działać i znajduję się w latach 90. Typowy sklepik z tamtego okresu. Ale drogo, mało asortymentu za to ryb trochę jest. Próbuję porozmawiać. Wiedza u mnie dopiero się buduje. Ale szukam jej. Mam pasję. Specyficzny uśmiech i pomruki sprzedawcy świadczą o jednym. Nie jestem dla niego partnerem do rozmów. Czuję się malutki. Wychodzę. Nie przyjdę. Bo i po co.
Galeria sztuki
Podjeżdżam autem pod sklep. Wchodzę, okazuje się, do piwnicy. Przedsionek odpychający ale zdecydowanie pociągam za klamkę. O mój jaśnie panie. Wszedłem do galerii sztuki ale zamiast tradycyjnych dzieł to mamy ustawione jak na wystawie akwaria. Dużo przestrzeni. Ładnie podświetlone. Przyznaję, że przestałem myśleć głową a zacząłem serduchem.
Tak mi się to podobało, że nie zwróciłem uwagi, że sprzedawca jest bezmyślny maniakiem wody RO i złapałem go na ewidentnym braku wiedzy. Nie zwróciłem uwagi na popękane skorupy ślimaków (RO) i na zanieczyszczone mchem rośliny. No nie zapaliła mi się ani jedna lampka ostrzegawcza.
Efekt: przywlokłem ospę do mojego akwarium, wydałem kupę kasy na rośliny, które padły. No i dostałem jako bonus plagę zatoczka. Z mchu, musze przyznać, jestem zadowolony.
Składnica harcerska
Czytam opinie w Internecie. Są fantastyczne. Polecamy. Duży wybór. Jadę. Wchodzę do sklepu robiąc małą podróż po dziwnym w stylu dawnego GSu budynku. Naciskam klamkę. Znów działa maszyna do teleportacji. Z tym, że mam wrażenie, ze trafiam do randomowej hurtowi z lat 90 z randomowym towarem. Roślin brak. Ryb kilka i w sumie patrząc na sklep ciągle zastanawiałem się “po co one są?”. Kompletnie stracony czas.
Za wcześnie przyjechałem
Podjeżdżam pod sklep. Zamknięty nadal mimo, że godziny otwarcia mówią, że powinien być otwarty. Latam w tą i tamtą. W końcu widzę sprzedawcę. Rozpoznaję go bo to nie jest moja pierwsza wizyta. Otwiera drzwi, zostawia otwarte. Wchodzę. Pytam się czy już mogę. Okazuje się, że mogę.
No i w ciągu kilu minut stałem się pomocnikiem za darmo. Tu ma pan martwą rybę, tam ma pan martwą rybę. O, i tam jeszcze.
Sprzedawca cyrkowiec
Podjeżdżam pod sklep. Znany mi. Dziś fajny sprzedawca ale ten bardziej roztrzepany (tamten jest też fajny ale bardziej skupiony). Kupuję ryby. Łapie. Hop z siatki na płytki. Podnosi wrzuca z powrotem do zbiornika. Patrzy czy żyje. Żyje ale próbuje z inną dla mnie. Hop z siatki ale zanim doleci do płytki to łapie rybę w dłoń. Tą kupuję (ryba mega aktywna w moim akwarium i zero problemów).
Galeria śmierci
Wchodzę do sklepu. W galerii handlowej. Jeden z moich ulubionych sklepów akwarystycznych bo ma fantastyczne rośliny. Mam naprawdę ochotę coś kupić. Ryby. Podchodzę do zbiorników. W pierwszym zobaczyłem trupa “nabitego” na sztuczną roślinkę. Odechciało mi się. Wyszedłem nic nie mówiąc.
Zupa z połamanych Skalarów
Wchodzę do sklepu. Idę do dużego zbiornika ze Skalarami (znam osoby co by powiedziały, ze to skalaropodobne osobniki bo odmiany kolorystyczne ale te osoby są w cholernym błędzie – ale nie tu o tym będę pisał). Skalary z wyłamanymi płetwami brzusznymi. Tak to jest w totalnej zupie rybnej. Nie łapiesz sztuki ale kilka naraz i machasz tą siatką jak głupi. W sensie macha sprzedawca. Jak głupi.
Dolne zbiorniki to ryzyko
Nie byłem w ani jednym sklepie, gdzie nie było problemów. Albo widziałem choroby, zgony albo kupiłem z dolnego zbiornika i coś się działo złego później ale już u mnie w akwarium. Dolne zbiorniki to ryzyko. Czasami ekstremalne.
Akwarystyka budowlana
W zdecydowanej większości sklepów używana jest żółta pacia, włóknina do koszyczków w ramach hodowli roślin. Jest to totalne @$#$. I ciągle myśląc o tym mam obraz wełny mineralnej. Z placów budów z mojego dawnego życia.
Pstrążenica marmurkowa
Wpadłem na pomysł, że dobrze by było mieć ryby pływające przy tafli. Spodobały mi się Pstrążenica marmurkowe. Wielkość ryb odpowiednia i biotop taki jak u mnie w akwarium. No idealnie. Jadę do sklepu gdzie mogą być. Pytam się sprzedawcy. No tak. Są. W tych górnych akwariach. Przynosi drabinę. Wchodzę uważając by nie paść na psyk. Mój wzrok pada na wskazane akwarium. A tam piękny Motylowiec.
Sklepy akwarystyczne – wrażenia i problemy klienta
Ciekawe jakie Wy mieliście przygody w sklepach akwarystycznych? Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach.