Zdechł mi Kirysek a dokładnie Kirysek Panda. W pewien sposób miałem szczęście zobaczyć resztkę szkielety z pozostałościami powłoki przy ogonie. Przynajmniej po dłuższym dumaniu mogłem dojść do wniosku (słusznego jak się okazało), że padł mi jeden z Kirysków Panda.
Oczywiście później dwa dni szczególnie skupiłem uwagę na tym gatunku (mam 3) Kirysków i przeliczając liczbę tego co widziałem faktycznie wyszło mi, że to padł mi Kirysek.
Akwarium szybko sprząta ryby
Jak już wspomniałem miałem pewne szczęście zobaczyć końcówkę posprzątania pozostałości po rybie. Kilka razy po szkieleciku przeszły ślimaki a na końcu dossał się na dłużej Zbrojnik. Resztki szkieletu w kulkę zwinęła Ampularia i w sumie już nic nie mogłem dostrzec.
Czy coś innego mi padło?
No i przeliczyłem ryby. Generalnie wszystko ok. Prawdopodobnie padł mi jeden samiec Gupika ale, że mam już roślinny gąszcz w akwarium to ciężki mi to od razu stwierdzić.
Włączyłem tryb obserwacji a także, zacząłem zastanawiać się dlaczego to się wydarzyło.
Zdechł mi Kirysek – przyczyny
Po analizie doszedłem do wniosku, że głównym przyczynami zdechnięcia ryb w moim akwarium są dwie. Jedna moja a druga cóż. Nazwijmy to wina sklepu akwarystycznego ale to skrót myślowy (krzywdzący). Rozwinę to za chwilę bardziej. Ale najpierw moja wina (uważam, że to uczciwe by najpierw szukać przyczyn klęsk w swoim postępowaniu).
Rutyna jest zabójcza
Wstępnie miałem napisać, że zabójcze jest brak podmianek ale to byłby błąd. Ogromny. I to nie z powodu tego, że podmianki robię przecież. Ale wpadłem w pewną rutynę i robię je za rzadko.
Do mojej dwusetki dopasowałem gigantyczną nadfiltrację. Nadal pracują mi tam dwa filtry (wewnętrzny regulacja 200-400 litrów/ godzinę oraz zewnętrzny regulacja 1200-3600 litrów/ godzinę). To mnie uśpiło. Wpadłem w rutynę podmianek 20% raz na dwa tygodnie. Rutynie pomogło to, że przywłoko się do mojego organizmu paskudztwo z rodzaju grypy i zamieszkało na dłużej.
Nie zmieniłem postępowania a przecież powinienem. Bo sytuacja w akwarium się zmieniła. Pisałem jakiś czas temu o pladze ślimaków. I walczę z nią dzielnie. Czasami ubijam nawet 15 ślimaków dziennie. I zostaje to w akwarium. Białko zostaje w akwarium. Rosną parametry. Kropek nie połączyłem.
A więc rutyna jest zabójcza bo zapomniałem dostosowywać pielęgnację akwarium do aktualnej sytuacji w moim zbiorniku. Powinienem częściej robić podmianki.
I teraz konkluzja tego podpunktu. Moje starsze ryby już zdążyły się bardziej uodpornić na nieznośne warunki w akwarium (miałem kilka zakrętów przez te kilka miesięcy). Za to padły najnowsze nabytki (na pewno zdechł mi Kirysek i prawdopodobnie padł mi Gupik). Nieuodpornione. I teraz przechodzę płynnie do drugiego podpunktu czyli:
W sklepach akwarystycznych sprzedają nam odpady
Nie mówię, że w każdym sklepie i nie mówię, że każdy sprzedawany gatunek ryb to odpad. Niemniej pamiętajmy, że kupujemy nie od hodowcy a od sklepu. Sklep jakby sprzedawał ryby tylko od 50 złotych w górę to nic by nie sprzedał. A więc sklep sprzedaje dużo i tanio. A żeby sprzedawać dużo i tanio to musi mieć tani towar od hodowcy. A hodowca nie przekaże dobrego towaru za małe pieniądze a ponadto najlepszych przedstawicieli sobie zostawia. By sprzedać na sztukę za dobre pieniądze lub by wykorzystać do hodowli.
A więc często do rąk trafia nam “odpad”. Ryby słabsze genetycznie. Ryby przez to słabsze ogólnie.
Dodajmy do tego choroby jakie łapią po drodze, zmianę warunków w jakich bytują, transport itp a okaże się, że trafiają do nas osobniki z zmniejszoną szansą na przeżycie.
Jeżeli w naszym akwarium umiejętnie długotrwale utrzymujemy dobre warunki to takie ryby bardzo często pięknie się rozwijają. Jeżeli mamy dobre warunki i nam jakieś padną to znaczy, że nie mieliśmy szans. Ryba nie miała u nas szans. Bo ryba była z półki “odpad”.
Jeżeli mamy słabe warunki i ryba padnie to przyczyniliśmy się (tzw. gwóźdź do trumny) do śmierci tej ryby. Bo nie znalazła azylu i nie miała szans odbić się.
Mam w swoim akwarium pięknie rozwijające się ryby, które były kupowane w zwykłych sklepach akwarystycznych. Różne Kirysy podwoiły swoją wielkość i masę. Ale z najnowszych kupionych ryb część padła. Moja wina.
Zdechł mi Kirysek – zamierzona kontrowersja
Teraz tak patrzę na swoje ryby i dostarczają mi dużo radości. Ale zdaję sobie sprawę, że w przypadku niektórych, mimo, że są w pełni zdrowe i odporne i rozwijają się świetnie to są “ułomne”.
Wystarczy popatrzeć na filmiki, w których wypowiadają się hodowcy. Oni te “rasowe” sztuki zatrzymali u siebie. Do sklepów idą “nie rasowe”, z którymi zajmiemy najwyżej ostatnie miejsce w jakichkolwiek konkursach akwarystycznych.
Oczywiście nie piszę tego w kontekście, że mam żal i bym wymienił swoje ułomne rybki na te “prawidłowe” (za dużą dopłatą). Jestem akwarystą domowym. I zresztą temat jest “śliski”. Taka eugenika tu wchodzi. Więc, mając świadomość, że usiłując coś wyjaśnić mogę napisać coś co ktoś odbierze bardzo negatywnie to nie będę się rozwijał. Sprecyzuję tylko, że słowo “odpad” użyłem tylko by mocniej wstrząsnąć i zmusić do przemyślenia. Powinienem napisać “drugi sort” ale tak naprawdę nie wiele lepiej to brzmi a ponadto wchodzę na inny “polityczny” śliski temat. Istne trudne sprawy…
Zdechł mi Kirysek – zwiększająca się świadomość
Piszę ten wpis z kilku powodów. Pierwszy by pokazać, że im więcej zgłębiasz temat tym więcej masz świadomości. I nie chodzi mi tu o wiedzę typu: nigdy więcej nie będę używał ziemi ogrodowej. Tu chodzi mi o świadomość typu: teraz już wiem co chcę, w jakim kierunku chcę iść i teraz nowy zbiornik inaczej wystartuje.
Piszę specjalnie nowy zbiornik bo przecież jest na nas odpowiedzialność za jak najlepsze zaopiekowaniem się życiem, które przyjęliśmy pod nasz dach. Nie ważne jakie. Mamy obowiązki.
Drugi cel to by zasygnalizować potrzebę dostosowywania pielęgnacji do panującej sytuacji w akwarium. Bo rutyna to proszenie się o kłopoty.
A trzeci cel to wywołanie dyskusji by pogłębić świadomość wśród ludzi, którzy mieli szczęście dostąpić tej fantastycznej pasji jaką jest akwarystyka. Pozdrawiam!