Znikł mi Skalar. Jednego dnia był. Drugiego już nie. Co się stało? Miałem zagadkę do rozwiązania a w zasadzie dwie. Gdzie jest Skalar i co się stało? Na szczęście uzyskałem odpowiedzi na oba pytania. Ale to jest smutna historia.
Gdzie jest Skalar? Nie znalazłem go
Ostatnio trafiła mi się ospa w jednym z moich zbiorników. Temperatura oraz lek (mam na wszelki wypadek mały zapas pod ręką) zgodnie z zaleceniami i następnego dnia do pracy. Tak mnie zajęła ta nowa sprawa, że nie zwracałem uwagi na moją codzienną rutynę czyli policzenie inwentarza. Na pierwszy rzut oka dużo ryb śmiga więc po wdrożeniu leczenia, niczym zaniepokojony (niczym nowym) spokojnie poszedłem spać.
Pobudka. Nie ma czasu na poranny rytuał czyli światło, odczekanie i karmienie. Jadę do pracy. Zresztą jednym z zaleceń jest zgaszenie światła co zmniejsza stres dla ryb (ważny czynnik w ospie).
Wracam z pracy. Odpalam światło. Przychodzę za jakiś czas by nakarmić ryby ale co ważniejsze, policzyć. Policzyć już nie standardowo, z przyzwyczajenia ale z potrzeby chwili czy ta ospa nie wybiła mi obsady.
No i wpatruję się w akwarium. Ślimaki są (o nie się obawiałem bardzo – lek nie dedykowany ale lżejszy o szerszym spektrum. Dedykowany by zabił). Kirysy są (te znów wrażliwe na wysoką temperaturę). Inne mniejsze ryby są. No. Jest ok. Zaczynam się juz uśmiechać ale coś mi się nie zgadza.
Brakuje mi Skalara. Nos przy szybie i patrzę. Przeczesuję wzrokiem gąszcz roślin, korzeń, podłoże, za kamieniami, z boku akwarium, lewa strona, prawa strona. Nic. Nie ma go.
Wracam za godzinę. Nie ma go.
Wracam za kolejna godzinę. Nie ma go. Ty razem rączką od siatki na ryby grzebię w akwarium. Może wypłosze. Nic. Nie ma go.
W Google wpisuję hasła i szukam odpowiedzi
Czy Skalar może zostać zjedzony w dobę przez inne ryby?
Tak. Oczywiście, że może. Wszystko go zeżre w kilka godzin i może gdzieś walają się resztki.
Skalar mi znikł. Co się stało?
Zdechł i został zeżarty. Wyskoczył i w zakamarku mieszkania wysechł. I inne odpowiedzi.
I tak przez długi czas przeszukiwałem Internet.
Moje przemyślenia wstępne
No nic mi się zgadza. Mam niezłą ekipę sprzątającą ale wątpię akurat w ich możliwości w tym względzie. Wyskoczył? To też mało prawdopodobne (przykrywam akwarium) ale jeżeli już to mam ekipę kotów (więc zatarły by w porozumieniu bardzo skutecznie jakiekolwiek ślady takiej sytuacji). Nic więcej nie byłem w stanie zrobić. Idę spać.
Znikł mi Skalar! Znalazłem go
Światło w akwarium. Kawa. Papieros. Patrzę. No i jest. Przy przednie szybie. Dosłownie pośrodku podłoża. Na piaskownicy. Cały on.
Martwy.
Wytargały go w nocy inne zwierzątka w to miejsce. Oznak czy śladów, że był jedzony brak lub małe. Znaczy się dość świeża sprawa – pewnie poprzedniego dnia podczas gdy byłem w pracy. Padł. Zaplątał się skutecznie w szuwarach na podłożu. W nocy przyjazne duszyczki wyjechały z trupem na widok publiczny.
Co się stało z moim Skalarem?
Odpalam dokumentację fotograficzną i video. Przeglądam. Staram się po pierwsze ustalić kiedy ostatni raz był na pewno – dwa dni temu. Czyli moje domysły o czasie zgonu się potwierdziły. Ok.
Przyczyny? Mam ospę ale biorąc pod uwagę, że przywlokły je nowe ryby lub rośliny i w porę zareagowałem (nie przeniosła się skutecznie na inne ryby) to odrzucam tą możliwość.
Patrzę jeszcze raz na ostatnie zdjęcie tego Skalara i ułożyły się mi klocki. Moja wina. Grzech zaniechania.
Zakupiłem sześć Skalarów do mojego 200 litrowego akwarium. Teraz nie będę się rozpisywał dlaczego (ale to był zamierzony cel) niemniej cały czas obserwowałem co się dzieje między Skalarami oraz jak reagują na dopełnienie obsady zbiornika innymi rybami a także jak reagują na zmiany w zbiorniku (doszło dużo roślinności, zmieniona aranżacja by było więcej przestrzeni do pływania, wyrzucenie dwóch bardzo dużych korzeni).
Liczyłem się już od dawna z tym, że może nadejść taki dzień, że oddam za darmo dwa Skalary do pobliskiego sklepu akwarystycznego (sam nie chciałem zakładać kolejnego zbiornika pod ryby z Ameryki południowej a moi znajomi mieli nieodpowiednie na ten moment).
Pierwszy moment był jak jeden Skalar zaczął ostro świrować i rozganiał co się dało. Po uzyskanej lekcji (ależ to inteligentne są stworzenia) zachowuje się dominująco ale w widełkach normalnych, dopuszczalnych a wręcz pożądanych. Co za piękna sztuka.
Drugi moment jak zauważyłem dwa skalary (w tym ten co później zaginął) jak zaczęły pływać ze sobą ale były zdominowane przez resztę. I to był czas gdzie powinienem je wyjąć i oddać.
No ale przyszło mi rozwalenie parametrów (problemy z filtrem) i na tym skupienie uwagi a później wstępna plaga ślimaków i wysyp ospy (nieszczęsny ostatni zakup) i to zeszło na plan dalszy. Czas mijał.
Teraz sobie przypominam, że notowałem w świadomości fakt, że zaginiony skalar po pewnym czasie został sam w swoim wyobcowaniu. I często przebywał na uboczu (jedno z dwóch miejsc zostało uchwycone na tym ostatnim zdjęciu).
No ale miałem inne zagwozdki na głowie. Parametry. Czy karmić? Ile karmić? Ile podmian wody? Jak dużych? Dokupiłem lepszy zestaw testów ale i tak mnóstwo pytań. Ogólnie co robić a na koniec i tak to poszło w #!@# bo przyszła ospa i w sumie machać ręką na parametry bo tu leczenie (które wyklucza albo utrudnia pewne zabiegi pielęgnacyjne w akwarium). A co tu wspominać radość z zakupionego kubełka i zarzuconych mediów filtracyjnych jak zaraz w sumie trzeba go odłączyć bo by lek wypłukał. Eh..
Ładni mi kiedyś akwarium śmigało ale jak się #@!# to już na całej linii.
Podsumowując: Skalar przez długi czas został zdominowany i zepchnięty w zakamarek akwarium i bał się wypływać po jedzenie. Głodował. Osłabł. Zdechł.
Pozostałe Skalary na chwilę obecną kompletnie sobie nie przeszkadzaj. Każdy ma swój zakątek. Każdy je. I co najważniejsze u każdego widzę regularną kupę. Kupa to oznaka jedzenia, siły, zdrowia.
Nawet te Skalary niżej w hierarchii po wstępnym odepchnięciu jednak nie boją się płynąć znów po jedzenie. Nie wiem czy to się utrzyma. Ta nieparzysta liczba. Nadal liczę się z możliwością oddania sztuki lub nawet trzech. Niemniej na razie natura sama musiała wyprostować sytuację bo prowadzący zbiornik akwarysta nie znalazł czasu. Grzech zaniechania.
Szkoda Skalara.